Przyznaję, lubiłem wpadać w to miejsce. Szczególnie niespodziewanie, z zaskoczki... Sporo tu pareczników.
Wypasionych... Że aż mniam!
Xieżna zaświadczy.
Zdaję sobie też sprawę, ze nastały ciężkie czasy dla bezprofilowców.
Stara prawda głosi bowiem; nie ma cię na Facebooku, nie istniejesz
Rozumiem także, ze to już nie ten salon co kiedyś.
W którym Referentowi teksty Midy myliły się z prozą Stendhala.
Co nie, Grzesiu?
Wiem, ze nastała dobra zmiana...
Wymagająca Kogoś, mądrzejszego i kompetentniejszego.
Kogoś, kto oszlifowałby tutejsze złoża...
Jakiegoś szlifierza, najlepiej Karhana.
Albo i całej brygady szlifierzy (po czesku - parta brusice)
Jakby ich dorwać, myśl uparta
krąży w Gazecie dróżką krętą.
Oj, przydałby się tu mistrz Karhan,
czy może raczej Makarenko...
Kogoś, kto poprawiłby tytuł, nadał właściwe słowa kluczowe. Skorygował kulawą pointę, na odpowiedniejszą końkuzję, a całość okrasił - dech zapierającym - obrazkiem.
Kto wie, może w przyszłości napisałby za nas całą notkę... Z tabelkami. Profesjonalną...
Niczym Helena.
To jeszcze jestem w stanie pojąć, ale zupełnie nie ogarniam alternatywnego pomysłu, by w razie czego, za świadczoną przeze mnie usługę pobierać opłatę.
Choćby niewielką, jak w dworcowym wychodku...
Wiadomo, człeka czasem przypili, zwłaszcza po kilku browarkach. Musi... No po prostu musi... coś napisać.
Ale nie dajmy się zwariować!
Jak powiadał ulubiony myśliciel lewej strony - Samuel Johnson (facio z przechyłem konserwatywnym; ten od patriotyzmu i piekła wybrukowanym dobrymi chęciami): jedynie idiota pisze za friko.
Toteż; może i jestem głupi, ale taki, aby płacić za to co napiszę, to już nie.
Z tego co się zorientowałem, to żaden, najdurniejszy nawet, szwedzki hydraulik nie zapłacił jeszcze nigdy klientowi marnej koronki za wymianę uszczelki. Prawda panie Starosto?
No to narka...