"Jak bedzie potrzeba przywieziemy na protest milion ludzi"
Grzegorz Schetyna
Redaktor Jacek Żakowski musiał z wieczora ostro dać w palnik, gdy następnego ranka - w pierwszym radiu informacyjnym - obwieszczał: I had a dream!
Bowiem to co dziś zobaczyłem, to megarozczar na maxa. Trudno to nawet nazwać chamasem.
Choć, tradycyjnie, chamska masa prezentowała się znakomicie.
Wprawdzie hipsterski maoista, doktór Ewa, Porno-Grubas, Gajowy, Shrek, Bufetowa, Jańcio Wodnik, Ogier Rogier, jakaś łysa ciotka, Grafin von und zu, kmiecie z Wiejskiej, oraz Mysza Agresorka, ze zwiezionymi z całego kraju Januszami i Grażynkami, to czeredka barwna, tudzież bojowa. Jednakże do Hamasu jej daleko.
Hamas, podobnie jak Legia, to jest potęga... Nie to co, z całym szacunkiem, te stare pierdoły i blond dziunie, bojące się własnego cienia.
Nawet nie cienia Macierewicza w skórzanym płaszczu, który wstydu nie ma i całą tę socjetę bezceremonialnie olewa.
W sumie trudno zaprzeczyć, impra okazała się w pytkę.
Pomimo, ze miała być przełomowa, niczym March on Washington for Freedom.
A wyszedł wjazd do Warszawy x. Kołłataja na Rubikoniu, w święto 6 Króli.
No, może nie tyle wjazd, co odjazd, pełen odjazd...
Ale to już detal, grunt, że znów było wesoło.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,152469,20031647,a-kiedy-przyjda-takze-po-mnie-poradnik-praktyczny-obywatela.html