Drogi Martinie,
chciałbym wyrazić spóźnione oburzenie, spowodowane słowami tego włoskiego fircyka, który uznał, że świetnie nadajesz się do roli kapo w obozie koncentracyjnym...
Trudno mi sobie wyobrazić, aby jakiś nazistowski nadzorca mógł być gorącym wielbicielem Polski, a właśnie przeczytałem, że Ty nim jesteś.
Uważasz Polskę za "kamień węgielny Europy", jesteś przekonany, że mój kraj jest "potrzebny"...
Wzruszyły mnie, oraz wbiły w dumę, słowa; "podziwiam wielu Polaków i wielką historię Polski."
Rzecz jasna, masz pełne prawo krytykować polski rząd.
Szczególnie, że poprzedni nie protestował (jak to robił szwedzki) przeciw zbyt płytkiemu wkopywaniu nordstreamowej rury...
Nie dbał o - konkurencyjne dla Waszych - rodzime stocznie, czy nie zabiegał energicznie o przeniesienie, na wschodnie rubieże UE, wojsk natowskich stacjonujących w Niemczech...
W tym kontekście nie ma najmniejszego znaczenia, ze łamał konstytucję, nie wykonywał orzeczeń TK, media zawłaszczał na potęgę. I bezprawnie inwigilował, nie tylko dziennikarzy.
Rozumiem; business is business, a koszula bliższa ciału
Niemniej, z drugiej strony...
Wybacz, ale ja mam pełne prawo wspominać stare dzieje, a te znają różnych polonofilów.
Uważało się za nich wielu prominentnych polityków, których moja ojczyzna - zgodnie ze staropolskim nakazem, gość w dom, Bóg w dom - wielokrotnie gościła...
W połowie lat 30 tych serdecznie podejmowaliśmy; Hermana Goeringa, Josepfa Goebbelsa, i Hansa Franka, a nawet Heinricha Himmlera.
(Joachima von Ribbentropa pomijam ze zwykłej zazdrości, gdyż ten na równi z nami kochał ZSRR)
Kiedy byliśmy potrzebni, sam Adolf Hitler (pamiętasz go jeszcze?) bezskutecznie próbował zostać naszym przyjacielem - po śmierci jednego z wielkich Polaków zarządził w Berlinie 3 dniową żałobę narodową; flagi opuszczono do połowy masztu, odprawiono uroczystą mszę, na której zgromadził się cały establishment...
Zaś 10 października 1938 r. z kanclerskich ust padła znamienna deklaracja:
"Podziwiam Polaków. Nie dają się zastraszyć. Mogę być przyjacielem Polaków i powiadomię mojego dobrego przyjaciela Lipskiego, że może na mnie liczyć!"
Starania Adolfa Hitlera nie spotkały się ze wzajemnością, gdyż w jednym miał rację.
Nie dajemy się zastraszyć.
Przemyśl to...
Czasami, jak mawiali starożytni; historia magistra vitae est. A ta naucza; cave me Domine ab amico...
Ściskam Cię mocno, ucałuj ciotkę Anielę.
Twój przyjaciel Y.
Ps.
Jakbyś nie wiedział....
Gdy zaszła potrzeba wspomniany Lipski walczył, przeciw swemu niedoszłemu przyjacielowi, na pierwszej linii frontu. Ochotniczo.
Od Lotaryngii (1940), aż po Ankonę (1944)...