yassa yassa
143
BLOG

Bloger dziennikarzem? Ależ czemu nie... Przyczynek do dyskusji

yassa yassa Polityka Obserwuj notkę 5

Lubię sobie poklikać po blogach. Różnych. Tych dobrze napisanych; literackich- ujmujących wdziękiem i dowcipem. Też tych suchych w formie, precyzyjnie przemyślanych, ze starannie dobraną argumentacją.

Lecz w tej branży jak w muzyce wirtuozi klawiatury to rzadkość.

Większość jak to większość, wygrywa jednym palcem wciąż te same melodie, fałszując przy tym niemiłosiernie.....Ileż mamy takich blogów w których frustracja przeplata się z domorosłym agitatorstwem i niezbyt ortodoksyjnym podejściem do faktów?

Największą frajdę sprawiają mi jednak, te będące emocjonalnym głosem ludu. Których zaistnienie, zapewne było motywowane tak: „Nie będę dłużej się krył z mym talentem. Mnie się podoba jak piszę i szwagrowi się podoba. A szwagier wie, co mówi, bo dużo czyta. Jak w piątek kupi „Teletydzień” to nawet horoskopom nie przepuści”.

Nie wymagajmy, zatem zbyt wiele. Wszyscy jesteśmy amatorami.

Jeśli chcemy rzetelnej informacji wzbogaconej fachowym komentarzem zwróćmy się do profesjonalisty. Kupmy gazetę. Najlepiej szczycącej się mianem opiniotwórczej. Bo tam już na pewno piszą profesjonaliści.

Czyżby?

Kupuję wczoraj „Dziennik” a w nim artykuł Izabeli Marczak pod wielce zachęcającym tytułem;

Po ciemku za miastem można być faszystą.

Czytam i mam koncert. Początek spokojny i wyważony. Głośna acz banalna sprawa, nie grzeszących rozsądkiem, piknikujących w rytm „Sieg heil”.

Prokuratura umarza śledztwo.

Umarza po uprzednim przeprowadzeniu eksperymentu śledczego wykluczającym fakt, by wznoszone okrzyki do kogokolwiek dotarły, nie znajdując ani świadków ani poszkodowanych. Zdawać by się mogło - koniec sprawy.

Kodeks Karny art.256 mówi wszak wyraźnie; „kto publicznie(!) propaguje...ten podlega karze...”

Nie ma komu propagować, nie ma przestępstwa. Proste?

Ale nie dla pani Izy, kształtującej opinię publiczną.

Jak to - oburza się - nie jest ważne, że imprezkę urządziła Młodzież Wszechpolska?

Sprawdzam. Kodeks... nic nie mówi o okolicznościach obciążających w postaci członkostwa w MW. Dla pewności, sprawdzam jeszcze inną opcje. Może gdyby bibę urządzili Młodzi Demokracimożna byłoby postępowanie umorzyć? Ale nieszczęsny kodeks o tym też milczy.

Pani Iza nie daje jednak za wygraną. To ciekawe - rzuca od niechcenia - że odbyło się to na działce Pawła Szmidta.

Daje się wyczuć wzrastające napięcie.

A to przecież PISowiec - alarmuje. Startujący w wyborach samorządowych z listy PIS- dodaje rozpaczliwie.

Też nikogo nie rusza? Prawdziwy skandal, toż to PISOWIEC!!!

Sprawiedliwość nie dość, że ślepa to jeszcze głucha.

No to zostaje jeszcze ta nieszczęsna Leokadia Wiącek bawiąca się wespół. Późniejsza asystentka Giertycha. Może ona otworzy oczy prokuratorom na tę ohydę. Nie otwiera.

W desperacji nasza pani redaktor pyta niby retorycznie; Jeśli nikt postronny nic nie widział i nic nie słyszał to naprawdę nic się nie stało?

Odpowiadam więc: Tak pani redaktor, prawo mówi, że nic się nie stało - nie został spełniony warunek konieczny powstania czynu karalnego, jego publiczny charakter.

Jak w dobrze skomponowanym koncercie finał jest najmocniejszy.

Pałając świętym ogniem profesjonalistka piętnuje nasz kaleki system sprawiedliwości i śmiało kreśli czarne scenariusze przyszłości: rabuś banku, jeśli to zrobi po cichu, bez świadków też będzie mógł liczyć na umorzenie! 

Też i ci, co bezczeszczą groby, jeśli je zbezczeszczą chytrutko, ciemną nocą na pustym cmentarzu!

Ale się narobiło, pomyśli czytelnik.

A mnie podążającemu za tokiem rozumowania Pani Izy wyobraźnia już podrzuca straszną wizję:

A jakby jakiś prokurator miał podobnie jak ona  niefrasobliwe podejście do określenia „publicznie”? Miałbym nie lada kłopot, gdy biorę poranny prysznic we własnej łazience. Oskarżony mógłbym być o sianie zgorszenia publicznego (Bradem Pittem to ja nie jestem) i to w kwalifikowanej wersji przestępstwa ciągłego.

Przeto ja amator, szybko spieszę wyjaśnić profesjonalistce:

Ano nie koniecznie Pani przepowiednie muszą się sprawdzić. Bo akurat w wymienionych przypadkach nie to, czy czyn jest publiczny, ma znaczenie. Jego przestępczy charakterze znamionuje zupełnie coś innego. Pani jako profesjonalistka pewne to wie.

Tak jak zapewne wie, że ustawa o Ochronie Danych Osobowych nakazuje skrywać morderców, mafiosów i gwałcicieli pod nic nikomu nie mówiącymi literkami.

A tu umorzono. Ale co tam ustawa? Stan wyższej konieczności. Walimy po nazwisku i co ważniejsze, po przynależności partyjnej. Może ktoś to zaangażowanie zauważy? Czas zmienić pana.

Tak się buduje kariery. Tylko przyklasnąć.

Ale my amatorzy nie musimy się wstydzić. Mamy tu blogerkę - gospodynię domową. Bardziej kreatywną. Wobec braku innych argumentów, znalazłaby z pewnością kogoś z rodziny balangowiczów, kto służył w służbach podległych komunistycznemu MSW. A że to był tylko strażak? Bez przesady. Nie trzeba by było tego przesadnie akcentować.

Trawestując klasyka, powiedzieć można, że nasze dziennikarstwo osiągnęło już poziom, na którym dziennikarką opiniotwórczego pisma może zostać nawet gospodyni domowa. Zwłaszcza, jeśli pisze bloga...

Po co zatem wydawać na profesjonalistów, jeśli mamy to samo u nas, za darmo i to jeszcze barwniej i dramatyczniej opisane.

A pieniądze przeznaczyć na jakiś szczytny cel. Może na Świątynię Opatrzności, może na Jurka Owsiaka...

Choć ja to pewnie bym dłużej pooszczędzał i kupił sobie w końcu tę Minoltę.

yassa
O mnie yassa

Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka