Od kilku dni nasze głowy zaprząta pasjonująca medialna ustawka.
Aparat państwowy pod wodzą szlachetnego kibica - Donalda Tuska (©T.Wołek) staje naprzeciw kibolstwa naszego powszedniego.
Niestety sytuację komplikuje fakt, że nie ma pewności, kto tu jest kibolem, a kto kibicem? Czy słuszność ma wspomniany redaktor Wołek, czy reszta świata?
"Słowa Tuska (zabiłbym sędziego, przyp. mój) komentują gazety i serwisy na całym świecie. Jego wypowiedź została przetłumaczona na języki z różnych zakątków świata i wywołała oburzenie...
Angielski dziennik "The Guardian" ocenia ją jako potwierdzenie zasadności decyzji o przyznaniu policyjnej ochrony sędziemu i jego rodzinie.
Stawia polskiego premiera w jednym rzędzie z pseudokibicami..."
Gazeta Wyborcza
Jak już pisałem u pana mecenasa Rozuma, wobec trudności z właściwym zmierzeniem zawartości kibolstwa w kibicowstwie, gotowy jestem przychylić się do opinii liberalnego "The Guardian'a".
Nie dość, że jestem Europejczykiem i obowiązki mam europejskie, to mam także mgliste przeczucie, że nie przypadkiem zamknięto akurat stadiony Legii i Lecha. Podobno wnikliwy obserwator mógł dostrzec na nich hasła liczne i nieprzyjemnie. Krytycznie odnoszące się do władzy.
Demokracja demokracją, a władza III PR władzą...III RP.
A odwet dla kibolstwa (jak dla wszystkich ludów pierwotnych) rzecz święta.
Wiadomo również, że rasowi kibole do prawa stanowionego mają stosunek mocno indyferentny.
Zatem w tym konkretnym wypadku delikatna i trudna kwestia styku kibic/ kibol zdaje się być ostatecznie roztrzygnięta.
Wybaczcie więc, że zostawię pospólstwu, co pospolite (nie znaczy to, że nie zerknę od czasu do czasu na wyczyny okularnika Sadurskiego, który z okrzykiem; "Ty kułdupluuu!" usiłuje wyjechać z bawoła Czarneckiemu z przeciwnej drużyny) a zmierzę się z materią mniej spektakularną a bardziej konkretną. Chociaż dziwnie przemilczaną.
Funkcjonowaniem prawa. w warunkach społeczeństwa rozwiniętego postkomunizmu.
Bo prawo, jak mawiają, jest bazą cywilizacyjną nowoczesnego państwa.
Uwaga! Na wschód od Odry wygląda to tak - ostrzegam; zawieje nuuuudą...
Art. 13. 1. ustawy z dnia 22 sierpnia 1997 r.o bezpieczeństwie imprez masowych,
mówi wprawdzie, że wojewoda może wprowadzić zakaz udziału w nich publiczności, jednakże jedynie w przypadku negatywnej oceny stanu bezpieczeństwa.
Zaś stan bezpieczeństwa reguluje art. 5. 1. tej samej ustawy, wymieniając enumeratywnie jego warunki.
Obejmują one:
- spełnienie wymogów określonych w przepisach prawa budowlanego, w przepisach sanitarnych i przepisach dotyczących ochrony przeciwpożarowej;
- służbę porządkową i informacyjną odpowiednio wyszkoloną i wyposażoną, wyraźnie wyróżniającą się elementami ubioru oraz powołuje kierownika do spraw bezpieczeństwa, kierującego tymi służbami;
- pomoc medyczną oraz zaplecze higieniczno-sanitarne;
- drogi ewakuacyjne oraz drogi umożliwiające dojazd pojazdom służb ratowniczych i Policji
- warunki zorganizowania łączności pomiędzy podmiotami biorącymi udział w zabezpieczeniu imprezy;
- sprzęt ratowniczy i gaśniczy oraz środki gaśnicze niezbędne przy zabezpieczeniu działań ratowniczo-gaśniczych;
- w razie potrzeby pomieszczenie dla służb kierujących zabezpieczeniem.
Zadziwiające, że dwa najnowocześniejsze stadiony w kraju właściwi wojewodowie, wspólnie i w porozumieniu, uznali za obiekty nie gwarantujące bezpieczeństwa użytkowników (tylko to może stanowić podstawę ich zamknięcia dla publiczności).
Niepojęte!
Zwłaszcza, że posiadają one wszystkie prawem wymagane opinie, zaświadczenia i certyfikaty.
To gdzie, kurde, jest bezpieczniej? Naiwnie spytam.
Na Orle? W Wojnarowej?
Z teatralnym zdziwieniem dodam jeszcze, że w obowiązujących przepisach trudno doszukać się zagrożeń powodowanych strzępem prześcieradła z koślawie namazanym: "Donald matole twój rząd obalą kibole!"